Nie będziemy nikomu pieprzyć, że silimy się na wielką obiektywność (może jesteśmy już na to za starzy?), doskonale wiemy, że każdy ma swoje preferencje i gusta. Jednak od kiedy po raz pierwszy mieliśmy okazje zagościć na koncercie Wuzeta pewne elementy, które wywarły na nas wrażenie i są jak najbardziej bliższe faktom niż opiniom się nie zmieniły.
Reprezentant Szczecinka za każdym razem daje z siebie wszystko, co ma tylko najlepszego, nie szczędzi energii, by rozbujać klub, a publikę doprowadzić do stanu euforii, która udziela się właśnie od Niego- bo w jego wypadku widać „gołym okiem”, że on pomimo lat ciągle doskonale się bawi tym co robi. Niezmienny pozostaje także zestaw przekonań. Walka słowem i czynem o legalizację marihuany trwa – słychać hasło „sadzić,palić,zalegalizować” podczas wykonywania „Więcej Zielenii”, „Ijo Ijo” też od lat niesie jasny przekaz. Można by powiedzieć nuda, skoro ciągle jest tak samo. Ale jeśli owa przewidywalność, wynikająca z faktu grania całym sercem i gwarancji dobrej jakości koncertów na których nikt nie ustoi w miejscu, ma być nudą –przyznajemy z lubością – my chcemy więcej, częściej, zawsze tego rodzaju nudy.
To, o czym piszemy, odzwierciedla się w tym jak w noc z piątku na sobotę było w katowickim „Magazynie”. Koncert Wuzeta, de facto zaczął się bez niego, co sam zainteresowany szybko wyłapał. Publika skandowała wersy z „Ijo, ijo” już długo przed wejściem Wuzeta, witając go gorąco przy dźwiękach, jak się okazało skutecznie rozgrzewającej jej ekipie spod szyldu DOBREBITY.PL. Wuzet oprócz znakomitego Dj-a Enesa, oraz współproducenta beatu do „Superhigh” czyli chokeSicka do stolicy Górnego Śląska, przywiózł ze sobą beatboxera Jurnego, którego nie można pominąć, bo swoimi popisami zdecydowanie jeszcze wzbogacił cały koncert, ale i dał moment w którym można było chwilę odetchnąć od szaleńczego tempa jakie nadaje Wuzet. Podczas niewątpliwie gorącej (wszyscy spływali potem) imprezy można było usłyszeć numery z projektów: „Dzieci Basu”, „Dzieci Basu level 2” oraz płyty „Własne Zdanie”. Bonusem był kawałek „Warning” i numer wieszczący kolejną płytę (co do terminów, nie znaną) naczelnego propagatora grime-u w tym kraju „Amerykański Sen”. Miłą niespodziankę zgotował swoim słuchaczom Wuzet, rozdając kilka egzemplarzy projektu „Dzieci Basu level 2” I Vlepki z powyższego projektu oraz te promujące Vivid Steam.
Po koncercie własciwym można było pobawić się na afterze i swobodnie zamienić kilka słow z Wuzetem. Cóż rzec więcej? Mamy nadzieję, że Katowice nigdy nie znikną z tras koncertowych Dziecka Basu, bop tych emocji ciągle jesteśmy głodni!